sobota, 29 czerwca 2013

Kolejne bariery / bez zamulania

No to sobie pobiegałem. Przedwczoraj krótki dystans, takie tam niecałe 2 kilometry tytułem małego sprawdzianiku - 3 rekordy pobite :) Co prawda relatywnie bez szaleństw, ale jak na moje możliwości to całkiem nieźle. No i trzeba zaznaczyć, że było to poranne bieganie przed śniadaniem. Chyba ciągle nie dałbym rady bez śniadania zrobić jakiegoś dłuższego dystansu, ale wart wspomnienia jest fakt, że takie poranne bieganie daje +50 do mocy na resztę dnia :)


Dzisiaj za to kolejny dzień zmian 10 minutowych (4x(1+9)). Zjedzony pół godziny przed biegiem dojrzały banan zaowocował przebiegniętymi pięknymi 6 kilometrami z małym ogonkiem, co mnie bardzo ucieszyło. Co więcej - pobiegnięte troszkę ambitniej niż poprzednio :) ze średnią około 7min/km w związku z czym udało się poprawić rekord na 5 km i na 3 mile. Znowu będzie co poprawiać. Coś mi się wydaje, że za jakieś 4,5 tygodni czekają mnie dystanse około 10 km. Trochę mnie to przeraża.


Najważniejsze jednak dla mnie jest to, że po prawie 3 miesiącach od rozpoczęcia biegania dalej się chce! Sprawia mi to coraz większą przyjemność tym bardziej, że dzięki rejestracji treningów na Endomondo mam podgląd postępów na bieżąco. No i super samopoczucie, zauważalnie mniejszy brzuch itd :)

wtorek, 25 czerwca 2013

9 tydzień - po przerwie

Nie będę robił tygodniowych przerw w bieganiu. Nie będę robił tygodniowych przerw w bieganiu. Nie będę robił tygodniowych przerw w bieganiu. Nie będę robił tygodniowych przerw w bieganiu. Nie będę robił tygodniowych przerw w bieganiu. Nie będę robił tygodniowych przerw w bieganiu. Nie będę robił tygodniowych przerw w bieganiu. Nie będę robił tygodniowych przerw w bieganiu.

No właśnie, nie będę. Waga w górę, kondycja w dół :) Taki cheat week. No ale na szczęście nie było AŻ tak tragicznie, zacząłem 9 tydzień planu treningowego, co oznacza 4 powtórzenia "1 minuta marszu + 9 minut biegu". Pobiegłem sobie truchcikiem - średnio 8:31 min/km, dzięki czemu nie odczułem przeciążenia. Wieczorem było dodatkowo strasznie duszno, więc biegło się dość ciężko. Wydałem z siebie gigantyczne ilości potu. Zresztą nie wyobrażam sobie biegania w dzień w takie upały.
A gdzie była motywacja przez ten tydzień? Nie mam pojęcia, ale chyba utonęła w zimnym, wieczornym piwie...

A, pomyślałem sobie, że pod koniec trochę przyspieszę. Ostatnie okrążenie przebiegłem tempem około 3:45- 3:50 co dla mnie oznaczało niezły sprint. Fajnie było, bo wydawałem odgłosy jak pędzący parowóz, a z pyska toczyłem pianę jak koń w cwale :D

sobota, 15 czerwca 2013

Po krótkiej przerwie

     Jednak musiałem dać sobie te 3 dni wolnego od biegania - i od bloga zresztą też. Po tych kilku pięciokilometrówkach z rzędu zacząłem czuć ciągłe zmęczenie, zaczęły odzywać się kolana i kostki.
Wczoraj na próbę zrobiłem 1km przebieżkę i znowu zachciało mi się biegać :) Przyznam się, że trochę tę motywację straciłem przez to cholerne zmęczenie. W związku z powrotem motywacji pobiegłem sprawdzoną trasą. Pocieszające jest to, że nie straciłem mimo przerwy kondycji - czas się zgadza.

      Aaa :) w moim życiu pojawił się... ROWER! No to teraz będę sobie chyba przeplatał trochę biegi z rowerem, ale oczywiście trzymam się pierwotnego i podstawowego celu/planu czyli "od 0 do 60 minut ciągłego biegu". Powoli zbliżam się do końca pierwszego etapu tego programu, czyli pełnych 10 tygodni treningów. Po pierwszym etapie planuję małe podsumowanie ( może sieknę sobie jakiś "sprawdzian" :) ).

wtorek, 11 czerwca 2013

Trochę zmokłem

Niby dlaczego miałbym przerywać taką fajną przebieżkę z powodu mżawki? Tym bardziej, że ta mżawka była bardzo przyjemna i orzeźwiająca. 
Zatem kolejne 5 kilometrów za mną - tym razem trochę wolniej niż poprzednio, ale to celowo :) Zaczynam powoli odczuwać zmęczenie w nogach i chyba trzeba będzie zrobić sobie 2 dniową przerwę. Ale to po następnym treningu. W związku z tym, że trochę wolniej, toteż mniej sapania w trakcie biegu - wydaje mi się, że organizm powoli przyzwyczaja się do długotrwałego wysiłku, a to chyba dobrze. Tym bardziej, że zamierza zrzucić jeszcze kilkanaście kilogramów masy ciała :)  A to, jak sądzę, będzie wymagało intensyfikacji wysiłków. 


Dzisiaj ta sama trasa co poprzednio. Bardzo mi ona pasuje pod kątem rozłożenia wysiłku przy podbiegach, no i ten dystans pozwala na jakąś_tam_statystykę porównawczą :)

niedziela, 9 czerwca 2013

5 kilometrów jak kromka chleba...

Siódmy tydzień (trochę przedłużony) moich zmagań z planem treningowym dobiegła końca. W zasadzie, to dzisiaj zacząłem już robić czas ósmego tygodnia, czyli 36 minut treningu. Zgodnie z moimi założeniami i przewidywaniami, w ciągu tych 36 minut powinienem osiągać dystans około 5 kilometrów, co oznacza ni mniej ni więcej, że po 7 tygodniach moja wydolność i wytrzymałość (wiem, że to niefachowe określenia) wzrosły o 500% :) Pewnie nikt się do tego otwarcie nie przyzna, ale jestem pewny, ze niektórym osobom "zagrałem na nosie" :D

Wiosna kończy się pięknie - już myślałem,
że dzisiaj popada i będzie problem z bieganiem (nie lubię mieć mokro w butach), jednak okazało się, że na mojej trasie wiał orzeźwiający chłodny wietrzyk, co baaardzo uprzyjemniło dzisiejszy trening. Postanowiłem też trochę zmienić trasę - podbieg, który zwykle łykałem na początku zostawiłem sobie prawie na koniec (wypadł mniej więcej w 3/4 trasy). "Zdobycie" tego szczytu kosztowało mnie sporo wysiłku,
ale dałem radę bez "walk of shame"
:) (- to taki termin zasłyszany na wczorajszym maratonie :) ). No i w zasadzie to już myślę
o tym, jak przygotować się do treningu we wtorek, żeby chociaż odrobinę poprawić statystyki.

Ku pamięci - wpis wagowy: od 10 kwietnia zgubione 12kg, zostało do zgubienia około 20 kg...



piątek, 7 czerwca 2013

Trasą jutrzejszego maratonu

Skoro jutro Pierwszy Maraton Lubelski, którego trasa przebiega w moich okolicach, to czemu nie wybrać się na zwiedzanie? Trasa bardzo czytelnie oznakowana:

Dziś bieg był bardzo przyjemny. Chociaż po dość męczącym dniu zaraz przed treningiem bardziej chciało mi się spać niż gdziekolwiek wychodzić, to jakoś się przemogłem. Wydaje mi się, że kluczowym czynnikiem "męczącym" był wczorajszy ponadprogramowy dość szybki bieg - chciałem sobie zrobić mały sprawdzian (który wyszedł w miarę pozytywnie :) ).
Organizatorzy wyznaczyli moim zdaniem bardzo ciekawą trasę, chociaż kiedy biegłem wzdłuż rzeki, czułem jak przyklejają się do mnie całe chmury komarów i innego plugastwa. Na szczęście udało mi się w miarę sprawnie ewakuować ze strefy śmierci :).

Tym oto sposobem przebiegłem kolejne 5 kilometrów - co przychodzi mi w zasadzie coraz łatwiej. Chociaż czasu na tym dystansie nie poprawiłem, to zauważam wyraźną poprawę wytrzymałości (co należało osiągnąć).





Wracając do wczorajszego biegu: zrobiłem sobie rozgrzewkę i pomyślałem, że spróbuję zrobić sobie Test Coopera, który mimo, że nie dał jakiegoś niespodziewanego wyniku, to potwierdził, że zrobiłem duży postęp od kiedy zacząłem się ruszać (tzn od 2 miesięcy). Zapis wczorajszej próby.





środa, 5 czerwca 2013

Aż chce się dalej biec! :)

Niedawno zacząłem szukać sobie trochę bardziej konkretnego celu w moim osobistym (osobliwym) bieganiu niż ukończenie planu treningowego "od 0 do 60 minut ciągłego biegu" - chociaż jest on dla mnie nadal prawdziwym wyzwaniem. Przypomniałem sobie o bardzo przyjemnej imprezie, jaką jest lubelski Bieg Solidarności - organizowany na początku czerwca każdego roku. Jest to półmaraton - cel dla mnie jak najbardziej realny (przynajmniej tak mi się to widzi) na przyszły rok.
Na horyzoncie pojawił się również organizowany po raz pierwszy w tym roku Maraton Lubelski, który odbędzie się8 czerwca tego roku. Choć to za wysokie progi jak na moje nogi, nawet - jak mi się wydaje - w perspektywie przyszłego roku, to myśli wybiegają... ;D


Dzisiejszy pot i łzy po przebiegnięciu drugich w moim życiu 5 kilometrów za jednym podejściem dedykuję wszystkim wykopowiczom startującym w Maratonie Lubelskim ( a wiem już że kilkoro startuje ). To dzięki Wam zacząłem biegać :) (i mojej żonie, bo łypie na mnie jak piszę ;P)






Zapis z Endomondo

poniedziałek, 3 czerwca 2013

7 tydzień w pełni

W zasadzie chyba zacząłem się wdrażać do tego całego biegania, czy jak mu tam :)
Po 7 tygodniach wiem jaki mniej więcej dystans mogę przebiec w zaplanowanym czasie, wobec czego dzisiaj uczciwe 4 kilometry. W zasadzie chyba dałbym radę pobiec i 5km, ale nie chciałem przedobrzyć po wczorajszym failu.

niedziela, 2 czerwca 2013

Biegać na czczo?

Miałem kilkudniową przerwę w bieganiu spowodowaną... powiedzmy, że względami zdrowotnymi :)
Wczoraj już nogi same rwały się do wyjścia, ale niestety błędnik wariował i nie pozwalał na dłuższe utrzymanie pionu... Fakt faktem, nie dało się biec.

Pomyślałem sobie - dlaczego nie spróbować pobiec rano? Zawsze przecież biegałem wieczorem.
No ale jak rano, to albo odczekać ze 2 godziny od śniadania, albo pobiec na czczo i cieszyć się jedzeniem po wysiłku.