sobota, 15 czerwca 2013

Po krótkiej przerwie

     Jednak musiałem dać sobie te 3 dni wolnego od biegania - i od bloga zresztą też. Po tych kilku pięciokilometrówkach z rzędu zacząłem czuć ciągłe zmęczenie, zaczęły odzywać się kolana i kostki.
Wczoraj na próbę zrobiłem 1km przebieżkę i znowu zachciało mi się biegać :) Przyznam się, że trochę tę motywację straciłem przez to cholerne zmęczenie. W związku z powrotem motywacji pobiegłem sprawdzoną trasą. Pocieszające jest to, że nie straciłem mimo przerwy kondycji - czas się zgadza.

      Aaa :) w moim życiu pojawił się... ROWER! No to teraz będę sobie chyba przeplatał trochę biegi z rowerem, ale oczywiście trzymam się pierwotnego i podstawowego celu/planu czyli "od 0 do 60 minut ciągłego biegu". Powoli zbliżam się do końca pierwszego etapu tego programu, czyli pełnych 10 tygodni treningów. Po pierwszym etapie planuję małe podsumowanie ( może sieknę sobie jakiś "sprawdzian" :) ).

7 komentarzy:

  1. przyczytałam od początku (dobrze że nie jest tego dużo). Sama jestem początkująca z lekką nadwagą i nastawieniem "ja biegać?przecież nigdy tego nie lubiłam" a jednak. Będę śledzić Twoje poczynania i szukać dla siebie troszkę motywacji (bo z nią u mnie najciężej).
    pozdrawiam i życzę wielu km :) Gośka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie też się na początku wydawało, że nie bardzo lubię bieganie (bo kolana bolą, bo za zimno, bo za ciepło, bo... :) ) Ale jak przychodzą pierwsze małe sukcesy (czy to dystans czy osiągnięty czas), to cały trud zostaje wynagrodzony :) Naprawdę!

      Usuń
  2. Szczerze nie wiem czy to dla mnie a chce schudnąć, poprawić kondycje. Dziś jestem po pierwszym dniu 1 tygodnia nie wiedziałem ze te 14' potrafią tak dać w kość. I nie mam jak mierzyć ile przebiegłem bo nie mam smartfona.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, prawie zawsze początki są trudne. Musisz sobie odpowiedzieć jedno zajebiście ważne pytanie - co chcesz osiągnąć? :) A później rób wszystko, żeby to osiągnąć :)
      Pierwszy tydzień będzie trudny. W drugim tygodniu będzie Ci ciężko, a w trzecim nie będzie Ci się chciało. Za to w czwartym tygodniu będą Cię nogi swędziały, żeby pójść pobiegać :)
      Jeśli chodzi o smartfona i liczenie trasy - umówmy się, to tylko fajna zabawka, ale to Ty biegasz, a nie smartfon. Sam wiesz ile przebiegłeś, ale to na początku ma marginalne znaczenie - wystarczy zegarek, czy stoper do odmierzania powtórzeń. Mierzenie dystansu pomaga, kiedy dajesz radę w zaplanowanym czasie przebiec 2, 3 kilometry - to daje dużą motywację. Ale tutaj zamiast smartfona wystarczy, że pójdziesz na jakieś boisko szkolne - przeważnie są tam też bieżnie dookoła boiska. Jedno okrążenie to zwykle 250 metrów - i wszystko jasne :)
      Pozdrawiam, dziękuję za wpis i życzę wytrwałości.

      Usuń
    2. dzięki :)
      a powiedz mi czy występował u Ciebie problem zakwasów, bo ja po dzisiejszym biegu tak miałem napięte mięśnie przy piszczelach że ledwo doszedłem do domu :D

      Usuń
    3. właśnie cały dowcip polega na tym, że chyba ani razu nie miałem zakwasów. Tłumaczę sobie to tym, że starałem się nie "szaleć" tylko biegałem zgodnie z możliwościami. Zmęczony jestem zawsze :) ale zakwasó nie mam. Zakwasy w udach miałem dopiero kilka dni temu po tym jak zacząłem jeździć dodatkowo na rowerze.

      Usuń
  3. aa i dodam, że pokonałem około 2km po sprawdzeniu trasy + powrót i dojście na miejsce ale to spacerkiem wiec nie liczy się

    OdpowiedzUsuń