niedziela, 7 lipca 2013

W pełnym słońcu ( z kapelutkiem)

Z racji takiego, a nie innego układu wczorajszego dnia musiałem/chciałem zrobić sobie bieganie o nowej dla mnie porze - czyli wczesne popołudnie. Trochę się tego bałem, bo słońce nieźle dawało. Miałem też okazję i prawdziwą przyjemność pobiegania sobie w moich starych okolicach. Do tej pory biegałem sobie tylko w mieście, więc chodniki, chodniki, chodniki... przejścia dla pieszych, czasem bieżnia przy szkole. A tutaj jakieś 3 km drogi gruntowej, reszta asfaltu :) Niesamowite wrażenie otwartej przestrzeni, czas do przemyśleń i obserwacji przyrody. Całość uprzyjemniało świecące słońce, orzeźwiający wiatr (w szczerym polu) i skowronki. Miód z boczkiem!
Ale... kapelutek na głowę i ognia :). Wcześniej trochę się nawodniłem, a w kieszeń zabrałem kilka mandarynek do przegryzienia po drodze. Tym oto pięknym sposobem doliczyłem kolejne 5km z ogonkiem do moich "sztafet". Odkryłem też kolejną zaskakującą rzecz. Jako, że biegłem w nowej okolicy, brakowało w terenie punktów odniesienia do czasu/tempa i okazało się, że bez patrzenia na ędomądo jest szybciej :)


I mała foto/video relacja, bo nie mogłem się powstrzymać :)








2 komentarze:

  1. Swoim blogiem zmotywowałeś mnie do biegania ;). Zaczynam od jutra, mam nadzieję, że nie poddam się za szybko ;).

    OdpowiedzUsuń
  2. nie poddawaj się ja jestem na początku 5 tyg i dodam, że na poczatku przebiegniecie tej 1' przeplatanej z marszem było dla mnie sporym wysiłkiem a teraz juz daje rade 24' z czego 20' biegam!! co daje ponad 3km dystansu a tym samym zadowolenie z siebie
    nie zrazaj sie tym ze nogi Ci beda puchły mi puchły jeszcze nawet na poczatku 4 tygodnia ;)

    OdpowiedzUsuń